Sprawa Kierwińskiego. Zaskakujące informacje

Marcin Kierwiński na początku bieżącego miesiąca zyskał rozgłos za sprawą sytuacji, do której doszło w trakcie wygłoszonego przemówienia na uroczystościach z okazji Dnia Strażaka.

Były szef MSWiA zapowiedział, że wytoczy proces tym osobom, które oskarżały go o przemawianie będąc pod wpływem alkoholu. Na początku tego tygodnia były minister poinformował, że złożył pierwszy pozew.

Marcin Kierwiński do niedawna pełnił obowiązki szefa MSWiA w rządzie Donalda Tuska. Jednak w związku ze startem w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego postanowił zrezygnować. Ze stanowiska ministra został odwołany 13 maja 2024. Jego miejsca zajął Tomasz Siemoniak.

Przed odejściem z resortu spraw wewnętrznych i administracji na temat Marcina Kierwińskiego było głośno za sprawą sytuacji, do której doszło w Dniu Strażaka. Szef MSWiA skupił uwagę wielu osób ze względu na swój głos w trakcie wygłoszonego przemówienia.

Padły przy tym pytania o jego stan zdrowia i również o trzeźwość. Sam polityk powiedział, że „nienajlepszy efekt” był spowodowany przez pogłos i złe nagłośnienie.

Następnie za pośrednictwem mediów społecznościowych Kierwiński opublikował zdjęcie, na którym widniał wynik przeprowadzonego badania na trzeźwość przy użyciu alkomatu.

W celu jego wykonania szef MSWiA miał się udać na komendę Policji. Dodatkowo polityk udał się także do szpitala w celu przeprowadzenia kolejnych badań.

Marcin Kierwiński o pozwach

Były szef MSWiA poinformował na początku bieżącego miesiąca, że rozpoczął już wysyłanie pozwów do osób, które zarzucały mu, że występował będąc pijanym. Informacja na ten temat padła na antenie Polsat News.

– Wysłany jest jeden pozew, drugi będzie wysłany pewnie jutro po południu – powiedział Kierwiński.

Aktualny kandydat do Parlamentu Europejskiego był także dopytywany o to, czy jedno z pism trafi do byłego już polityka Platformy Obywatelskiej Jacka Protasiewicza. Były szef MSWiA przytaknął na to pytanie.

Kandydat Koalicji Obywatelskiej dodał, że drugi pozew ma dotyczyć „pewnego funkcjonariusza PiS, zatrudnionego w telewizji pisowskiej, poprzedniej”. – Jeden z tzw. pisowskich dziennikarzy – zaznaczył Kierwiński.

Źródło: Wirtualna Polska